Piosenki

środa, 16 lipca 2014

XVI - Wynocha! Wynocha! /Notka ciut do dupy - Brak Pana Wena :c


(...) Po chwili znów kołysaliśmy się w rytm muzyki.
- Valent? - spytał cicho. Oderwałam głowę od jego ramienia i spojrzałam mu w oczy.
- Hmm? 
- Stoimy pod jemiołą, wiesz? 

   Nagle w mojej głowie pojawiła się czerwona lampka ostrzegawcza. Już nie czułam dreszczu na plecach, już się nie rozpływałam. Tak jakby ktoś kliknął przełącznik idiotyzmu z "On" na "Off". Wyplątałam się z uścisku wymamrotałam jakieś "sorry" i uciekłam.
To zupełnie nie tak miało się potoczyć! Miałam tu przyjść na wigilię i spędzić czas z przyjaciółmi a nie z nimi tańczyć pod jemiołą, do cholery! Teraz jak tak o tym myślę, leżąc w łóżku w obskurnej noclegowni widzę jakie to wszystko było dziwne. Szczerzyłam się jak totalna idiotka i tak samo się zachowywałam. Ale czemu?! Przecież nic nie brałam... To tak jakby coś kazało mi się tak zachowywać. Jakby mnie ktoś zahipnotyzował... A może po prostu  próbowałam znaleźć pretekst, jakieś usprawiedliwienie?
Nie. Tu stanowczo coś było nie tak.
Ja się nie chciałam godzić z Chrisem. Chciałam się na niego wydrzeć, że jest idiotą.
No więc czemu tego nie zrobiłam? Cholera, nie wiem czemu!
~ Na prawdę nie wiesz ? - zapytał jakiś dziwny głosik w mojej głowie.
- Kim jesteś? - No fajnie. Jeszcze tylko rozdwojenia jaźni mi brakowało.
~ I to mają być moje geny? Przyznaj się, kto mi cię podrzucił?
- Hades?
W mojej głowie rozległy się brawa.
~ I co? Na serio nie wiesz, czemu nagle tak zidiociałaś?
Dobra. To na pewno był mój ojciec.
- Nie, nie wiem. Oświeć mnie panie mądry. - burknęłam.
~ Jednak nikt cię nie podrzucił. - Rozległo się westchnienie. - Ale i tak jesteś za bardzo wyszczekana.
- Ciekawe po kim to mam... - prychnęłam.
~ No, na pewno nie po mnie!Chwila ciszy. - Kogo ja okłamuję....  A z Afrodytą to od zawsze były spore problemy, wiesz?
- A co to ma do rzeczy?
~ Dużo! Wokół tego cała sprawa się kręci! Wiesz co to czaromowa?
- Sugerujesz, że ktoś...?
~ Ja nie sugeruję! I nie, że ktoś! A teraz skoro już zajarzyłaś, pozwól, że wrócę do swojej nędznej pracy.
- Jasne, spoko. - mruknęłam, myślami będąc już gdzie indziej.
Czy Diana mogła by się do tego posunąć?
Pewnie, że tak. - To już nie był mój ojciec, tylko moja podświadomość.
Zerwałam się z łóżka. Miałam głęboko w dupie, że jest środek nocy.
Oj módl się kochana, żeby ojciec nie miał racji. Módl się do tej swojej pie*dolonej mamusi, żeby to wszystko nie okazało się prawdą!
Zarzuciłam na siebie bieliznę, ciemne rurki, jakiś sweter i glany a włosy związałam z byle jakiego koka. Wyszłam z pokoju, nawet nie zawracając sobie głowy zamknięciem drzwi na klucz i wybiegłam przed budynek zatapiając się w cieniu.

***

  Siedział na schodkach, opierając się plecami o ścianę i wpatrując się w pobliski las. Co z tego, że było dziesięć stopni mrozu i padał śnieg? Był synem boga słońca - jemu zawsze było ciepło.
Rozmyślał nad tym co stało się zaledwie kilka godzin temu. Co nagle strzeliło mu do głowy? Normalnie nigdy nie zdobył by się na takie śmiałe gesty. A przecież nic nie brał...
Nagle na granicy lasu zobaczył jakąś ciemną postać, szybko się przybliżającą.
Czyżby Valent? Ale co ona tu robiła?
Dziewczyna była już niedaleko i mógł jej się przyjrzeć. Miała na sobie tylko sweter więc na pewno było jej zimno, ale najwyraźniej nie zawracała sobie tym głowy. Włosy miała upięte w jakąś imitację koka, policzki zaczerwienione od mrozu, a w jej oczach płonęła czysta furia. Ręce miała zaciśnięte w pięści i mogło by się wydawać, że gdy szła, śnieg topniał pod jej stopami. Nigdy nie widział jej tak wściekłej. Czyżby szła do niego? Chyba nie, bo minęła go bez słowa i wpadła do środka nawet go nie zauważając.
Co do cholery mogło się stać?
Wstał po cichu i ruszył za nią. Wleciała na piętro jak petarda i bez pukania otworzyła drzwi do sypialni Diany. Ponowił w głowie pytanie: Co się stało?
Huk drzwi odbijających się od ściany sprawił, że blondynka stoczyła się z łóżka.

***

- Co? Gdzie? - zapytała rozglądając się. Chyba mnie zobaczyła. - O Savi! Coś się stało?
- Dużo się stało. - warknęłam.
- No to opowiadaj. - powiedziała, najwyraźniej nie przejmując się moim tonem i tym, że wpadłam do niej o drugiej nad ranem. Wyplątała się z kołdry, usiadła na łóżku i poklepała ręką miejsce obok siebie.
- Po co to zrobiłaś?
- Co zroooo...ooo - Przeciągnęła jakby nagle zdała sobie sprawę z tego, że już wiem. - Ale skąd wiesz? Rey ci powiedział?  A może Lucy?! Albo Kim! - zgadywała, jeszcze bardziej się pogrążając.
W tej chwili żałowałam, że wzrokiem nie da się wypalić dziury w głowie.
- Po co to zrobiłaś?! - warknęłam, odgarniając ręką włosy z twarzy. Musiałam wyglądać przekomicznie - taka wku*wiona do granic możliwości.
- Bo widziałam co się dzieje! - krzyknęła.
- No niby co się działo?! - przekrzyczałam ją.... obudziłyśmy już chyba z połowę Siedziby ale w tej chwili mało mnie to obchodziło.
- Jestem córką Afrodyty...!  - zaczęła, ale przerwałam jej:
- Co nie czyni cię lepszą od innych!
-... I widziałam jak na siebie patrzycie! - skończyła nie przejmując się moim wtrąceniem.
- No niby jak?! To jest mój przyjaciel, rozumiesz?! Nikt więcej.  - Ogarnęła mnie furia i to już taka prawdziwa. Nie będzie mi nic wmawiać!
 Widoczność przesłoniła mi czerwonawa mgła.
- Twoje oczy... - wyszeptała Diana wpatrując się we mnie z otwartymi ustami. Spojrzałam w prawo, na ogromne lustro wywieszone na jednej ze ścian i faktycznie. Moje oczy nie wyglądały normalnie; Źrenice miałam nienaturalnie rozszerzone jakbym coś brała, białka zrobiły się czarne a tęczówki już nie były błękitne tylko czerwone. Co się ze mną stało?!
- Co jest qrwa...? - spytałam w przestrzeń nadal wpatrując się w swoje odbicie. Po chwili się otrząsnęłam. Nie przyszłam tu patrzeć w lustro. - Nieważne! Nie wpieprzaj się więcej w moje życie, jasne?! - znów zwróciłam się w stronę dziewczyny.
Nerwowo pokiwała głową a po jej policzkach popłynęły łzy.
- Ale... ja chciałam dobrze...  zająknęła się po chwili, nawet nie próbując wytrzeć słonych kropli, płynących po jej twarzy. A więc tak? Teraz brała mnie na litość? O nie, nie, nie! Nie ze mną te numery!
 Przez moment wyglądała jak pobity szczeniaczek. Serio; taki z wielkimi oczami i podkówką na twarzy. Nadal jednak mnie to nie ruszyło.
- Nie interesuje mnie to. - odparłam, już w miarę cicho i spokojnie. - Ja się w twoje życie nie wtrącam. Nie używam na tobie czaromowy, żebyś zgrywała idiotkę. Uszanuj to i zrób tak samo w drugą stronę. - powiedziałam prawie szeptem.
Złość wcale mi nie przeszła. Wcale, a wcale. Ja po prostu wiedziałam co zrobić, żeby naprawdę kogoś tknąć. Bo krzyk zwykle nic nie daje, a tylko podjudza. Postanowiłam więc być tą sprytniejszą.
- Ale... - wyjąkała, ale ja już ruszyłam w stronę drzwi. - Savi! Zaczekaj! - zawołała za mną. Nie odwróciłam się ale usłyszałam jak zaplątana w kołdrę, znów stoczyła się z łóżka.
Wyszłam, ani razu nie oglądając się za siebie.


***


   Czekał pod drzwiami, nie śmiejąc wejść. Mimo to, słyszał wszystko.
A więc to tak! Dlaczego sam na to wcześniej nie wpadł?! Był wściekły, ale nie mógł wyładować się na blondynce. Ona nie kłamała. Na prawdę chciała dobrze. Musiał zachować się jak ten lepszy. Jak przyjaciel. I wspierać ją, niezależnie od tego co zrobiła i w jakich intencjach.

   Nagle uchylone wcześniej drzwi otworzyły się a z pokoju wypadła wściekła Valent. Tyle że... coś było nie tak.... Oczy! Jej oczy wyglądały przedziwnie, jak u jakiejś bestii. Co się do cholery działo, no?! Tym razem go zobaczyła i wcale nie był z tego powodu szczęśliwy. Warknęła na niego, odsłaniając zęby. Ten warkot to nawet nie były żadne słowa, tylko odgłos jaki wydaje wilk, albo wściekły pies. Ruszyła w jego stronę... albo nie? Minęła go bez słowa, rzucając mu tylko zabójcze spojrzenie. Złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie, na bezpieczną odległość, ale wyrwała mu się i szybko uciekła długim korytarzem. Nie biegła jak normalny człowiek.
Biegła tak szybko, że widział tylko rozmazany kształt. Nie słyszał już nawet odgłosu jej ciężkich butów uderzających o podłogę.
Cholera. Tu na prawdę coś było nie na miejscu.
Szybko wbiegł do pokoju przyjaciółki, przyklęknął naprzeciwko niej i zapał jej twarz w obie dłonie, zmuszając ją aby na niego popatrzyła. Wytarł łzy z jej bladych policzków i przytulił ją, pozwalając jej wypłakać się w jego koszulkę. Przez chwilę szlochała głośno, a on gładził ją po włosach. Nic nie mówił. Wiedział, że słowa są w tej sytuacji zbędne. Siedział więc po prostu i starał się ją wspierać.
- Coś złego się z nią dzieje. - odezwała się wreszcie, jednak tak cichutko, że przez chwilę zastanawiał się czy aby na pewno mu się nie przesłyszało. - Ona jest na coś chora, Chris. Musimy jej jakoś pomóc! - Ostatnie zdanie wręcz wykrzyczała.
- I pomożemy. - Obiecał, znów ją przytulając. - Gdy tylko dowiemy się jak.

***

[Muzyka]



    Pędem wróciłam do noclegowni. Nogami prawie nie dotykałam ziemi. Coś złego się ze mną działo. Ale to było tak cudowne uczucie wolności! Aż nie chciało się tego przerywać. 

Gdy wróciłam ponowie przejrzałam się w lustrze.
Moja skóra zbladła. Oczy nie zmieniły swojego wyglądu. Nie chciały wracać do normalności.
Włosy kleiły mi się do twarzy.... I było mi nienaturalnie gorąco jak na tą porę roku, a kaloryfery nie grzały. To nie było dobre. 
Nie.
To było bardzo, bardzo złe. 
....I te głosy.
Przyszły nagle i zalały mnie niczym morska fala.
          Będziesz mieć nas na sumieniu!
          Uratuj nas!
Było ich coraz więcej.
Złapałam się za głowę i upadłam na podłogę.
- Idźcie sobie!  - krzyknęłam. 
Ściągnęłam z łóżka poduszkę i zakryłam nią głowę. Nic to nie dało.
           Czemu nas wyganiasz? Pomożemy ci.
Przesunęłam się pod ścianę i schowałam głowę w kolanach, okrywając się rękami.
- Nie! - Wybuchłam. - Wynocha!
           Nigdzie nie pójdziemy...
- Wynocha! Idźcie sobie! - powtarzałam jak mantrę. - Wynocha... wynocha.. 
Coraz bardziej słabłam a głosy były coraz głośniejsze. Przez moją głowę przeszło coś jakby grzmot, tylko tysiąc razy głośniejsze. Myślałam że rozłupie mi czaszkę. Krzyknęłam.
Mocniej okryłam się rękami.
I nagle.... wszystko zniknęło a ja wykończona przetoczyłam się na podłogę, twarzą do dołu. Nie miałam siły by się podnieść. Nie miałam ochoty zasypiać.
Wiedziałam to.
One wrócą. One wrócą.


*Boże. Ja to napisałam? Co z moją głową jest nie tak? :o Żartuję :) tak miało być i mimo treści podoba mi się to :/

Dobra ; tak ze spraw organizacyjnych :) :

 Bogowie, dziś przeżyłam zawał! PONAD 3 TYSIE WYŚWIETLEŃ. Nie no ja was kocham!!!

I tak wiem, że nikt nie czyta tego przypisu...
  Troszkę się na was zawiodłam; tu tyle pozytywnych komentarzy! A na blogu wakacyjnym raptem 3 osoby komentują, za to pod prologiem było "O fajnie, będę wpadać" "Fajnie się zaczyna, pisz dalej" itd... No więc sorry, ale jak ja mam się czuć? ZAPRASZAM NA ROZDZIAŁ 6! [klik]

 Anonimowa czytelniczko! Oto podpunkt do ciebie: 

   - Nie wiem czy piszę Col czy Coll, raz piszę tak a raz tak, bo jestem chaotycznym człowiekiem.  Umówmy się więc, że od dziś piszę "Col" okay?
   - Wiem, że wszystko szybko się działo ale już chyba wiesz czemu :3
   - Dziękuję za twoje dłuuuugaśne komentarze bo dają kopa większego od red bulla :D 
   - A jak już się tak rozpędzam; ten rozdział również jest dla ciebie. Możesz się cieszyć :)

PODNOSZĘ STAWKĘ ( TAK! ZNOWU :3 )


CZYTASZ = KOMENTUJESZ

7 KOMENTARZY = NEXT








14 komentarzy:

  1. Aaaa czerwone oczy i ten bieg... cuchnie mi tu czymś nie możliwym.
    HAHAHA Żartuję. Mega rozdział i ta piosenka Olivi Holt. Nie moge się doczekać next.
    PS: czytam to co piszesz pod opowiadaniem i nic mi nie zrobisz HAHAHA
    Dobra odbija mi. KONIEC PSOT :P

    OdpowiedzUsuń
  2. KURWA! W TAKIM MOMENCIE SKOŃCZYĆ! Wspaniały rozdział! I KURDE NO zła kobieto! WSPANIALE, PRZEPIĘKNIE I W OGÓLE <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze czytam przypisy bo lubię wiedzieć, co autor rozdziału ma do dodania. Można się dowiedzieć dużo dzięki temu.
    Tak więc oficjalnie Anonimowa Czytelniczka nie jest już anonimowa. Założyła konto i zamierza pisać bloga, ale to w dalekiej przyszłości. I dzięki tobie. Inaczej nie wpadłabym na to, żeby w ogóle zakładać konto na Bloggerze.
    Co do podpunktu dla mnie:
    - Okay? Okay.
    - Wiem i bardzo się cieszyłam z tego rozdziału. Było tak, jak lubię, także dziękuję.
    - Mogę pisać jeszcze dłuższe! Lubię takie, o ile jestem na laptopie, a nie na telefonie.
    - Ojej, jak miło. Dziękuję po raz kolejny! Ściskam i weny życzę na kolejny:*
    Co do rozdziału:
    O, zaczyna się dziać. Zaczynam lubić Dianę. Ogólnie w pierwszej części podobało mi się wszystko: zachowanie Savi (czyli to, że uciekła i znów sie zachowuje jak moja siostra), to, że Chris jej nie gonił i że Diana (jak się okazuje) nie jest taka idealna.
    Dalej: perspektywa Chrisa była napisana tak, jak być powinna. Nie mam nic do dodania. Żadnych błędów, także owacje na stojąco. Te dopiski przy obojgu "! Przecież nic nie brałam..." i "A przecież nic nie brał..." rozwalały mnie. Do teraz szczerze się do monitora. Czy żeby być szczęśliwym trzeba coś brać?
    No! Akcja w pokoju godna pogratulowania. Już myślałam, że Savi zmięknie, a tu proszę - do końca ją przybiła. Akcja godna córki Hadesa, naprawdę. Chociaż czerwone oczy kojarzą mi się bardziej z Aresem niż z Hadesem, choć może nie załapałam, o co z tym wątkiem chodzi.
    Boże, Savi wilkiem? Hahaha, zaraz padnę. Ale zobaczymy jak będzie, no. A Chris taki kochany, jak zawsze. Podoba mi się jego postać, dobrze ją prowadzisz, tak samo z resztą jak Dianę. Pasuję doskonale na córkę Afrodyty.
    No i w takim momencie skończyć?! Oficjalnie obrażam się do kolejnego rozdziału! Oby pojawił się jak najszybciej. C:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha :D Ty to masz dar pisania, mogę czytać 10000 razy twój komentarz ;) No i napisałaś wszystko czego ja nie umiałam opisać :) I W OGÓLE <3 A co do ciebie Savi :D DODAM JESZCZE XD Bardzo podobał mi się wątek Savi i jej jakby pół przemiany, pisz dalej skarbie <3

      Usuń
  4. Czas też i na mój komentarz ;))
    Dobra, komentarz będzie tak krótki, że aż mi za siebie wstyd ;;
    Niestety nie mogę się rozpływać nad poszczególnymi wątkami,
    więc zajmę się ogólnie rozdziałem.
    Savi>>>>>>>>>reszta świata
    Jest taka jak ja, kurde! :D
    Rozdział boski, nic innego nie przychodzi mi do głowy ^^
    Uwielbiam jak jest tak dużo akcji.
    Ty piszesz tak jak nie masz weny? Ja też tak chcę ;;
    Nic więcej do dodania chyba nie mam, bo i czasu brak ;)
    Weny kochana i do następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział tylko czemu Savi staje się WILKIEM?!?
    Pozdrawiam i życzę weny.
    LA.

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jest rewelacyjny czekam na kolejny :)
    Mia

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny pisz dalej wilkołaki są fajne .

    OdpowiedzUsuń
  8. / Elliott której nie chce się logować na telefonie
    Ekhem. 23 lipca a ja tu czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 24 lipca, a ja czekam razem z nią. :)

      Usuń
    2. Spokojnie dziewczyny ;D Nasza droga autorka, mój skarb <3 Jakąś godzinę temu poinformował mnie, że tworzy następny rozdział <3 Niestety trudno jest znaleźć odpowiednią ilość weny :/ Znam to, mówię wam masakra, no ale CZEKAM RAZEM Z WAMI :D I Natalie piękna ikonka ;*

      Usuń
    3. Nie da się siedzieć spokojnie, kiedy już tak się wciągniesz w tą historię :D Jaram się, oby wena jednak się znalazła :) Dziękuję bardzo, też mi się bardzo podoba ♥

      Usuń
    4. Tak masz rację :D A ja zapraszam do siebie, może ci się spodoba ;) http://oddychajmyrazem.blogspot.com/
      http://jesteminnanazawsze.blogspot.com/
      http://justdoitrightnowbitch.blogspot.com/

      Usuń
    5. Ja też chętnie wpadnę, ale pozwól, że skomentuje z laptopa, a nie z telefonu.
      /Elliott.

      Usuń

* Nie pisz "fajny rozdział", bo wtedy wiem że go nie czytałeś.
* Możesz zareklamować się pod swoją opinią o rozdziale, nie dodawaj komentarzy typu "Spoko, zapraszam do siebie http://cośtam.cośtam.com/pl"
* Tylko szczere opinie.
* Kocham długie komentarze
* Wejdę w każdy podesłany link do bloga ;)
.