Piosenki

sobota, 31 stycznia 2015

XXV - Kochasz, to twoja jedyna słabość.







  Tępy ból w skroni, rękach, głowie.
Skroń boli od picia. Alkohol pulsuje, bębni, tupie. Próbuje odnaleźć drogę do głowy. Puste butelki są jedynymi świadkami całego zajścia. One i cztery ściany.
Ręce?
Ręce bolą od ciosów. Ściany to mocni przeciwnicy.
A głowa? Głowa boli od płaczu. Od hektolitrów wylanych łez.
A ty? Ty siedzisz na podłodze, oparty o ramę łóżka i płaczesz dalej. Przydługa blond grzywka opadła ci na oczy a ty nawet nie starasz się jej poprawić, choć zwykle wariujesz gdy tak się dzieje. Kolejna butelka toczy się po podłodze. Nie wiem ile już wypiłeś. Nie wiem jak ci pomóc. Oboje kochamy równie mocno, choć na odmienne sposoby.


Co mam robić?


Popycham uchylone drzwi i wchodzę do ciebie. Szklana butelka rozbija się o ścianę niedaleko mnie. Mam szczęście, że jesteś pijany. Patrzysz na mnie rozbieganym wzrokiem i krztusisz się łzami. Jesteś w tak tragicznym stanie, że sam mam ochotę płakać. Zeusie, dlaczego strata tak boli?
Podchodzę i pokrzepiająco klepię cię otwartą dłonią po plecach. Boli mnie to tak samo jak ciebie, uwierz stary. Powiedziałbym ci to ale uprzesz się, że nie wiem co czujesz, bo nigdy nie straciłem osoby którą kochałbym w TEN sposób.
Wiem, że kiedyś zabijesz mnie za to, że widziałem jak płaczesz. Pomogę ci. Pójdę po nią.
Nie dla mnie, nie dla Diany. Dla was.




- Umieram - mówisz, ponownie krztusząc się łzami. - Dlaczego to tak boli?
Chwilę się zastanawiam, ale nic nie przychodzi mi do głowy.
- Nie wiem stary. Nie mam pojęcia. - Kręcę głową i zabieram ci z ręki butelkę. Nawet nie próbujesz jej zatrzymać. Twoja ręka opada.
Chowasz głowę w dłoniach.
- Dlaczego jestem taki słaby?
- Nie jesteś słaby. - odpowiadam od razu. - Nigdy nie widziałem nikogo silniejszego od ciebie. Ale każdy ma jakieś wady. A ty po prostu kochasz, to twoja jedyna słabość
Bełkoczesz coś pod nosem, ale chyba orientujesz się, że nic z tego nie zrozumiałem.
- Życie to jedno, wielkie, nie kończące się łajno. -Jestem zaskoczony, że jeszcze potrafisz składać słowa w logiczne zdania. Masz mocną głowę. - A ja nie jestem na  tyle bogaty, żeby kupić sobie kalosze. Rozumiesz?
Podnosisz na mnie swoje opuchnięte, zielone oczy i czekasz na moją reakcję.
- O dziwo rozumiem. - Odpowiadam. Pociągam długi łyk z butelki, którą ci zabrałem. - Też chodzę boso.
Butelki się kończą. Nie wiem skąd masz taki zapas, ale widać i tak jest ich za mało. Pomagam ci wstać i położyć się na łóżku. Zasypiasz a ja stoję oparty o drzwi i patrzę na ciebie jeszcze chwilę. Ty nigdy mnie nie zawiodłeś, przyjacielu. I ja też cię nie zawiodę.
Wychodzę.
 Czarny pegaz imieniem Obscure* stoi na tarasie. Czujnymi oczami koloru burzowych chmur obserwuje każdy mój ruch. Zarzucam plecak na ramię, a potem na drugie. Sprawdzam czy mój spiżowy miecz jest na miejscu.
Ostatnie kilka kroków biegnę i mocno odbijam się od chodnika, wskakując na grzbiet zwierzęcia. Przez chwilę żałuję, że nie jestem tak utalentowany jak dzieci wuja Posejdona, ale po chwili stwierdzam, że bycie synem Hadesa też jest nawet całkiem spoko bo można gadać z takim, przykładowo, duchem konia.
Obscure rży.
  Wybacz zwracam się do niego I nie bierz tak wszystkiego do siebie.
Pegaz prowokująco prycha, ale uznaję, że mam ważniejsze sprawy do przemyślenia niż końska egzystencja. Skupiam wzrok na lesie nieopodal, a potem staram się zobaczyć cokolwiek pod powierzchnią ziemi. Widzę zawiłą plątaninę korytarzy Labiryntu i jasne światełko kilka kilometrów na wschód. Otóż, jak widać, tatuś nie widział nic dziwnego  w tym, że wejście do świata umarłych jasno sobie świeci.
  Z tego co wiem, śmiertelnicy opowiadają o tym jak to niby po śmierci widzi się jasne światło.
No ale ja nie bronię. Żyjcie (i umierajcie) sobie jak chcecie.
Pegaz wznosi się w niebo. Chłodny zimowy wiatr rozwiewa moje czarne włosy. Powoli zatapiam się w gwiazdach, ale nagle przypominam sobie o śledzeniu jasnego punkciku.


Jestem Savi, jestem.









*Obscure - Mroczny, Ciemny
 Przepraszam was strasznie za tak długą nieobecność. Nie będę się tłumaczyć, ale powiem wam tylko że zaczyna być lepiej niż było. Nie jest dobrze, bo w moim słowniku nie ma takiego słowa jak "dobrze". Jest tylko "źle" i "gorzej".
W każdym bądź razie wróciłam i nigdzie się jak na razie nie ruszam. Dziękuję też za nominację do Liebster Blog Award ;) odpowiedzi postaram się dodać jutro.
Rozdział jest krótki i pewnie nie zachwyca ( ja wiem, miał być w niedzielę, ale postanowiłam, że dodam go teraz a kolejny ukarze się we wtorek ) ale nie bijcie, proszę ;-; .
Poproszę 10 komentarzy (co najmniej) ;)). Dobranoc <3
PS W tej notce nie wystąpiło imię żadnego z chłopców. Wiecie o kim była mowa?

piątek, 30 stycznia 2015

Tak to bywa, czasami...


Tak to bywa, czasami...
Czasami po prostu nie mamy czasu.
Czasami zajmujemy się życiem i zapominamy o reszcie.
Ale bywają też takie chwile gdy nawiedza nas myśl
"Chwileczkę!.."
A wtedy zwalniamy tempo.
Serce przestaje walić jak młotem.
A  ty masz wreszcie czas i widzisz
że wcześniej też go miałeś, czasem nawet w nadmiarze.
Ale nie umiałeś go wykorzystać
Wtedy wstajesz i mówisz "Dosyć!" Podchodzisz  do
biurka i klikasz przycisk. Po niedługiej podróży docierasz
na miejsce i widzisz pełno uśmiechniętych twarzy,które 
cały czas czekały. Na twojej twarzy  wita uśmiech, którego
tak dawno tam nie było.
Twoje palce tańczą po klawiaturze w skomplikowanej
kombinacji.
Tak właśnie powstaje coś
WSPANIAŁEGO
Nie dlatego, że jest dobre
ale dlatego, że
CIESZY
nie tylko
 ciebie.


Nowy rozdział ukarze się w niedzielę.
Dziękuję.

niedziela, 4 stycznia 2015

Życie pisze różne scenariusze..... niestety

Kochani, pozwólcie że coś wam wyjaśnię. Otóż, tak miało być dwanaście komentarzy. Ale mi nie chodzi o to żeby jedna osoba pisała po pięć komentarzy ( pomijam, że jeszcze dwa były moje -.-). Chodzi mi o dwanaście komentarzy od dwunastu różnych osób. I bardzo chętnie ujrzę te nadprogramowe, jeśli zobaczę nowych czytelników, bądź osoby które wcześniej nie widziały rozdziału. DWANAŚCIE znaczy DWANAŚCIE.
Dlaczego na razie nie ma rozdziału? Powiem wam szczerze, że moje oceny nie wyglądają najlepiej. Muszę się poprawić bo nie dam sobie rady na próbnych egzaminach. Na razie więc na pierwszym miejscu stawiam naukę, potem bloga. Wybaczcie ale ja nie żyję pisaniem, choć bardzo żałuję że tak nie jest :/
Serdecznie was pozdrawiam i przepraszam za opóźnienia, dodałabym tę informację wcześniej ale mój Internet mnie nie kocha ;-; bardzo żałuję, bo mam masę pomysłów i kilka nowych rozdziałów ułożonych w głowie ale nie dam rady teraz nic dodać. Podkreślam jeszcze, że blog nie jest zawieszony. On po prostu powoli wraca do życia. Dziękuję również za prawie 11 000 wyświetleń 💜