Piosenki

niedziela, 13 lipca 2014

XV - O tym jak mi odbiło i założyłam sukienkę.



Dedykuję anonimowej czytelniczce, która się nie podpisała :/
Specjalnie dla ciebie przyspieszyłam akcję i masz tu Savi i Chrisa razem ;)
Bardzo wzruszył mnie twój komentarz, dziękuję. 
Specjalnie for you - romantyczna (mam nadzieję) scenka.
Mam również nadzieję, że ta informacja wraz z nowym rozdziałem
dotrze do ciebie. 



     Choć w życiu by się do tego nie przyznał, tęsknił za nią. Może nie tyle tęsknił co raczej brakowało mu jej towarzystwa. Ale czy nie na tym właśnie polega tęsknota? Egh, nieważne!

 Już dość długo leżał w swoim łóżku wpatrując się w sufit. Znów o niej myślał, tak samo z resztą jak przez ostatnie trzy dni. Choćby nie wiem jak próbował, nie mógł pozbyć się z głowy obrazu jej niebieskich oczu tak często patrzących na niego z pogardą, promiennego uśmiechu którym tak rzadko go obdarzała, ale gdy już to robiła był wniebowzięty i tych czarnych jak heban włosów.
Przez kilka godzin wspominał niektóre sytuacje, ale najbardziej zadziwiło go wspomnienie, gdy to zdobył się na odwagę i chciał ją pocałować. Co prawda nie było to jakoś strasznie dawno, ale i tak nie miał pojęcia co mu wtedy strzeliło z tym pomysłem. Był święcie przekonany, że dziewczyna się obrazi tak jak zapewne zrobiłaby to każda inna. Ale ona nie była taka jak inne! Nie obraziła się, wręcz przeciwnie - udała, że nic się nie stało. Nigdy też się nie malowała, nie nosiła sukienek, nie farbowała włosów. Była po prostu sobą i chyba właśnie za to tak ją podziwiał. Rzadko okazywała słabość, a jeśli już to robiła to tylko w jego obecności. Nie wiedział czemu tak było ale cieszyło go to. Darzyła go zaufaniem jakiego nie podarowała nawet własnemu bratu. Właśnie! A propos Dylana. Ciekawe co mu wtedy przyszło do głowy, żeby się z nią szarpać, zamiast porozmawiać normalnie albo kogoś zawołać i spróbować ją zwyczajnie zatrzymać! On sam próbował! Właśnie, próbował. Ale spieprzył, taka prawda. Co by dał, żeby dowiedzieć się gdzie ona się podziewa!

Rozmyślania przerwał mu sen.

***

" (...) Posłałam jeszcze mściwe spojrzenie w kierunku Ericki gdy nagle obok nas pojawił się jakiś brunet z dwoma zgrzewkami piwa. Odezwał się a mnie, aż zmroziło.
- Mam piwo i ... ooo - urwał gdy mnie zobaczył - Cześć Savi. - przywitał się radośnie z uśmiechem od ucha do ucha, jak gdybym była jego starą dobrą znajomą.
Westchnęłam ciężko. Już wiedziałam, że to nie skończy się dobrze.
- Cześć Col."


- Znacie się? - zapytała zdziwiona Sus.
- Nie - odpowiedziałam w tym samym czasie w którym Col powiedział "Tak".
- No to tak czy nie? - zapytała przywdziewając dosyć dziwną minę.
- Niestety. - westchnęłam.
- Czemu niestety? Co do niego masz?! - znów odezwała się Erica. Ewidentnie była na mnie cięta. Puściłam jej wypowiedź mimo uszu.
- Mogę ją trzepnąć? - zwróciłam się do Sus.
- Tak! - odparli jednocześni Sus, Col i Jev, a nawet pijana Victorie pokiwała głową.
- Ani mi się waż! - warknęła Erica, łapiąc się za głowę.
Zaczęłam się śmiać. Pomimo mojej obecnej sytuacji wreszcie gdzieś poczułam się dobrze. Chwilowo bo chwilowo, ale pieprzyć zasady! Żyje się właśnie chwilą!
- Dobra zostaw ją bo jej jeszcze trwałą zepsujesz. - zaśmiał się Col. Co do niego nadal trzymałam duży dystans. No sorry, kolo chciał mnie zabić!
- Zrobiłeś mi tą trwałą bitą śmietaną i teraz nie chce zejść! - warknęła Erica, która istotnie-miała na głowie coś niezwykle chaotycznego i posklejanego.
- Bo włosy myje się szamponem a nie wódką! - odparował.
- To kup szampon mądralo! I jeszcze wannę do kompletu, jak już się rozpędzasz. I może jakiś ładny dom...
- Stop! Koniec przemyśleń! - krzyknęła Sus. - Zbieramy się.
- Dokąd? - spytałam.
- Znudziło mi się na tym grobie. Mam wrażenie, że jest nawiedzony, czy coś..
- Jak to grób. - mruknęłam i zostałam obdarzona wilczym spojrzeniem ze strony bruneta.
- Co? - zapytała Ruda.
- Eeee.... Nic! - Szybko zaprzeczyłam.
- Aha. Idziesz z nami? - Pokiwałam głową, a dziewczyna wstała, pociągając za sobą blondyna. Jev potrącił puste puszki  i narobił strasznego hałasu. Usłyszałam kroki.
- To strażnik! - krzyknęłam szeptem (swoją drogą - da się tak? )
- Spieprzamy! - odkrzyknął Col i przerzucił sobie przez ramię nieprzytomną od spożytych promili Victorie. Zerwaliśmy się do biegu. Mogę być z siebie dumna bo prześcignęłam wszystkich. Sus chwiała się na nogach ciągnąc za sobą Ericę i Jev'a, a Coll biegł z nieprzytomną Vickie na ramieniu. 
Nagle gwałtownie skręciłam w jakiś ciemny zaułek i ledwo wyrobiłam na zakręcie, jednak zrobiłam piękny wślizg i wylądowałam z powrotem na własnych nogach. Inni nie mięli tyle szczęścia. Popotykali się i wylądowali na twarzach, tyłkach lub jak w przypadku Jev'a - na innych częściach ciała. Bądźcie mi wdzięczni, że nie powiedziałam na jakich. Musiałam bardzo mocno się wysilić, żeby zakryć nas mgłą. Ale nie taką magiczną - zwykłą, szarą, przesłaniającą widoczność mgłą.  Strażnik wbiegł za nami do zaułka i o coś się potknął, a potem krzyknął coś co brzmiało jak "Ręka Trupa!" i odbiegł, potykając się o własne dla odmiany kończyny. Coś sobie uświadomiłam.
Podeszłam do Sus i poklepałam ją po ramieniu.
- To nara. - uśmiechnęłam się i ruszyłam w ciemną uliczkę.
- Ale gdzie ty? - zapytała, widocznie oszołomiona.
- Wrócę. - powiedziałam, nie odwracając się.
- Ale.. - zaczęła jednak widząc, że nie odnosi upragnionego skutku zamilkła. Nadal szłam ciemną ulicą, zadowolona ze swojego wyboru.


***


Jak gdyby nic ominęłam strażników lasu (satyrów) i weszłam sobie do Siedziby. Ostatnie trzy dni spędziłam w jakiejś obleśnej noclegowni, a godzinę wcześniej udałam się na stację benzynową i przebrałam się w białą koronkową sukienkę która strasznie kontrastowała z moimi czarnymi jak heban włosami, ale chyba ( przynajmniej w moim mniemaniu [ i jeszcze kilku facetów którzy ślinili się na mój widok ]) wyglądałam nie najgorzej. Do tego założyłam jeszcze białe szpilki, a naszyjnik który zawsze miałam pod bluzką, wyciągnęłam na wierzch. Wyglądałam zupełnie jak nie ja, ale to mi się właśnie bardzo podobało.
No więc weszłam i mnie zamurowało. No ale czego ja się miałam spodziewać? Jest dwudziesty czwarty grudnia. Gwiazdka. Co z tego, że wierzymy w greckich bogów? Czasem miło jest po prostu spędzić czas razem.
Wszystkie meble w salonie były poprzestawiane pod ściany lub powynoszone. W rogu pokoju stała wielka, ślicznie przystrojona choinka wokół której latały male figurki wszystkich bogów.
W pomieszczeniu zebrali się wszyscy herosi - z lewego i prawego skrzydła. Większość tylko kojarzyłam, reszty nie znałam. Wyłapałam też kilka znajomych twarzy. Na mój widok wszyscy zamarli.
- Eee.... hej?
- Savi? - Diana zbierała szczękę z podłogi.- Savi! Już ja sobie z tobą pogadam! - warknęła i pociągnęła mnie za łokieć w stronę kuchni. Zdążyłam jeszcze wyłapać z tłumu zdziwione spojrzenie Chrisa.
Dziewczyna zamknęła za sobą drzwi przekręcając je na klucz, a w pomieszczeniu obok znów rozbrzmiała muzyka. Uważnie jej się przyjrzałam. Miała na sobie błękitną sukienkę nad kolano, czarne szpilki i masę biżuterii.
- Człowieku jak ja się o ciebie martwiłam! - krzyknęła i zarzuciła mi ręce na szyję.
- Diana! Duuu..sisz! 
- O Afrodyto! Sorry. - zamieszała się i odsunęła. - Masz szczęście, że wróciłaś. Ale.. - uważnie mi się przyjrzała - gdzie masz swoje rzeczy?
- Przyszłam tylko na Wigilię. Nie wracam. - powiedziałam patrząc jej głęboko w oczy aby upewnić ją, że już podjęłam decyzję.
- A co z potworami i z ... ?
- Nic. Co ma być? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. - Nie psujmy sobie tego dnia, porozmawiamy innym razem. - dodałam i z powrotem przekręciłam klucz w drzwiach. 
- Nie! Porozmawiamy teraz! -  Prawie krzyknęła, wykorzystując wszystkie swoje pokłady czaromowy a ja mimowolnie zamarłam i wykrzywiłam twarz w grymasie.
- Puść mnie. - zażądałam ale ona tylko pokręciła głową.
- Najpierw pogadamy.
Nagle drzwi się otworzyły i do pomieszczenia wszedł Chris. Spojrzał najpierw na Dianę a potem na chwilę zatrzymał spojrzenie na mnie. Szybko orientując się w sytuacji złapał mnie za łokieć, mruknął tylko coś, że odda mnie później i wyciągnął mnie z pomieszczenia. Ruszył po schodach na piętro, jednak nie zatrzymał się tam. Nadal trzymając mnie za rękę doszedł na drugie piętro i stanął pod ścianą. Poszłam za nim i pod pretekstem zimna wyrwałam rękę z jego uścisku. Spojrzał na mnie dziwnie ale nic nie powiedział. Spojrzałam na niego wyczekująco.
- Ślicznie wyglądasz. Ładny naszyjnik. - powiedział.
- Dziękuję. Dostałam na urodziny.
- Wcześniej nie nosiłaś. - Zabrzmiało jak... oskarżenie? 
- Nosiłam. Pod ubraniem. - wybroniłam się, a w kącikach jego ust pojawił się chytry uśmieszek, co ponowiło moje zastanawianie się nad dawcą naszyjnika. Nagle się zamieszał.
- Chciałem cię przeprosić ...
- Nie musisz. - przerwałam mu. - To ja powinnam przeprosić ciebie.
Uniósł brwi.
- To może się nie przepraszajmy, co?
- Może być. - Pokiwałam głową. Wyciągnął rękę aby uścisnąć moją a ja przyjęłam ją z uśmiechem.
Zeszliśmy na dół po schodach ale nie spotkaliśmy nikogo. Salon opustoszał. Chris podszedł do laptopa i puścił jakąś wolną piosenkę. Moje brwi powędrowały do góry. Zrobił dziwaczny ruch ręką i ukłonił się przede mną przywdziewając szeroki uśmiech. Zaśmiałam się i również się uśmiechając dygnęłam i przyjęłam jego dłoń. Obrócił mnie dookoła i przyciągnął blisko do siebie. Położył jedną rękę na mojej talii a drugą złapał mnie za dłoń, delikatnie kołysząc w rytm spokojnej muzyki. Oparłam głowę o jego obojczyk nadal szeroko uśmiechnięta. Co się ze mną działo?
- Świetnie tańczysz. - zaśmiałam się przy kolejnym obrocie.
- Dziękuję, ty również. - odparł z uśmiechem. Spojrzałam w te jego zielone oczy i poczułam, że się rozpływam...
- Uczę się od mistrza. - szepnęłam zarzucając mu ręce na szyję. Chris położył ręce na moich biodrach.
Po chwili znów kołysaliśmy się w rytm muzyki.
- Valent? - spytał cicho. Oderwałam głowę od jego ramienia i spojrzałam mu w oczy.
- Hmm? 
- Stoimy pod jemiołą, wiesz?





*Hahahahhahah! Bożżż wreszcie napisałam coś co mi się podoba *-* mam nadzieję, że wam też. Piszcie co wam się podobało. Pozwalam także na domysły odnośnie następnej notki. Mam nadzieję, że sześć komów szybko się pojawi bo już piszę nową notę :DDDD


CZYTASZ = KOMENTUJESZ
SZEŚĆ KOMENTARZY = NEXT






7 komentarzy:

  1. "- Valent? - spytał cicho. Oderwałam głowę od jego ramienia i spojrzałam mu w oczy.
    - Hmm?
    - Stoimy pod jemiołą, wiesz?"
    NA. RÓŻOWE. GACIE. HADESA.
    Czy ja śnię? Niech mnie ktoś uszczypnie, ale lekko *^*
    Savi i sukienka? SZPILKI?
    Dobra, przyznaj się co ona brała? Bo ja też to chcę xD
    Weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Codziennie po kilka razy odświeżałam stronę z twoim blogiem i akurat wtedy, kiedy dodałaś rozdział, nie miałam jak. Ale przynajmniej dzisiaj złapałam jakieś internety!
    Przepraszam za brak podpisu, ale stwierdziłam, że nie będę się podpisywać prawdziwym imieniem, a pseudonim sobie jeszcze nie wymyśliłam. Także na razie będziesz musiala rozpoznawać moje komentarze po ogólnej długości i treści:( I dziękuję za dedyka, wzruszyłam się, bo czytam to, co piszesz od tygodnia. C:
    SAVI I CHRIS *-* AWWW *-* Jeremy czemu taki krótki? Kocham takie sceny, tylko dla mnie za szybko się pogodzili, zdecydowanie za szybko. Nawet się nie przeprosili. Chris zabrał ją na drugie piętro, wymienili dwa zdania, zeszli i (być może) zaraz będą się silnić. Pokochałam Savi od pierwszego rozdziału (siostra, tak, jestem od Hadesa) a w tym zachowywała się jak nie ona. A szkoda. Lubię romanse, ale jeszcze bardziej dramy. </3
    Jeszcze jedno: Col to jest Col czy Coll? Bo raz piszesz tak, a raz tak. Polubiłam się. XD
    Niecierpliwie odświeżam stronę i oczekuje kolejnego rozdziału.
    / Anonimowa czytelniczka =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholerny T9 na telefonie XD Jaki Jeremy? Tam miało być "czemu" XD
      /AC

      Usuń
  3. Jak mogłaś... Przez ciebie mam traumę!!
    Ja chce chłopakaaaa :'( :'( :'(
    A tak poza tym wspaniały rozdział, nie mogę się doczekać next.
    Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapomniałam skomentować! :C
    Jak mogłaś zakończyć w takim miejscu :C
    I tak mi się podobało ;)
    Czekam na więcej.
    Pozdrawiam, Czo :3

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział tylko dlaczego koniec w takim miejscu?
    Chce następny tu i teraz.
    Pozdrawiam Mia

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty rozdział sukienka też buty... ujdzie.
    Czemu koniec w takim miejscu?! Czekam na next ;)
    LA.

    OdpowiedzUsuń

* Nie pisz "fajny rozdział", bo wtedy wiem że go nie czytałeś.
* Możesz zareklamować się pod swoją opinią o rozdziale, nie dodawaj komentarzy typu "Spoko, zapraszam do siebie http://cośtam.cośtam.com/pl"
* Tylko szczere opinie.
* Kocham długie komentarze
* Wejdę w każdy podesłany link do bloga ;)
.