Piosenki

środa, 25 czerwca 2014

XI - To nie tak miało być..

       Przepraszam za tę długą nieobecność. Wiem, że niektórzy czekali na ten rozdział. Nie mam żadnej wymówki, niestety. Chyba się wypaliłam. Rekompensuję się mam nadzieję, tym rozdziałem bo wreszcie coś się wyjaśniło. Chciałam wielokrotnie zabrać się za napisanie tej notki, naprawdę, ale nie miałam weny. Opuściła mnie całkowicie, widząc ilość komentarzy pod poprzednim rozdziałem :c.  Skomentowały tylko dwie osoby :/  Dedykuję więc tę notę Katsie, która prowadzi naprawdę wspaniałego bloga i ma ogromny talent, umie mnie także zmotywować ( dziękuję ci również Ann ;* ). Szkoda tylko że takiej dawki motywacji nie dostałam od każdej osoby która to przeczytała. Ten rozdział jest dla ciebie, kochana :* Miłego czytania c;
Blog Katsy "Przeklęty Dwór"









- Ale jesteś pewna?
- Jestem.
- Ale na pewno?
- Jesteś moją matką?
- Na szczęście nie. - przedrzeźniał mnie.
Wywróciłam oczami i odepchnęłam go, przepychając się do drzwi.
- Otwieraj. - zwróciłam się do jakiegoś syna Apollina. Nie zawracałam sobie głowy uprzejmością.
Skinęłam głową Chrisowi i pchnęłam drzwi. Byłam gotowa na tą rozmowę, wczoraj przegadaliśmy całą noc, spędzając ją w jadalni. Ustaliliśmy, że muszę uzgodnić z Ashley, co wie i potem przekazać jakieś urywki tej rozmowy Coll'owi udając, że się mu podporządkowałam. Weszłam do ciemnej sali, w której znajdowało się jedynie łóżko i stoliczek z pustymi już talerzami. Dziewczyny jednak nigdzie jednak nie było. Zamknęłam drzwi a moje oczy powoli przyzwyczaiły się do ciemności. Usłyszałam za sobą dźwięk przekręcanego klucza i cichy, prawie nie dosłyszalny szmer. Natychmiast się odwróciłam. Ashley rzuciła się na mnie ja jednak zrobiłam zwinny unik i przygwoździłam ją do podłogi.
- Chcę porozmawiać. - powiedziałam stanowczo, wpatrując się w jej krwistoczerwone oczy, niezwykle wyróżniające się na tle ciemnej podłogi. Nawet włosy dziewczyny wydawały się ciemne w półmroku.
- Ja nie chcę. - Wyrywała mi się, jednak moja noga skutecznie przygwoździła ją do podłogi po raz kolejny.
- Powiedz ile wiesz. Co się stało gdy harpie cię porwały?
- Nie twój zasrany interes. - warknęła.
- No widzisz, jednak mój. - odparłam nadal spokojnie. Nie dam się wyprowadzić z równowagi. - Nie zależnie od tego co się z tobą stało nadal jesteś moją przyjaciółką. Powiedz mi to co pamiętasz. - zażądałam.
Westchnęła donośnie, by wyrazić swoje rozgoryczenie.
- Zabrały mnie na jakieś wyspy, dopiero później zrozumiałam, że to Hawaje. Jedna z nich, ta brzydsza - podkreśliła jakby było to istotne. A nie było. - Mówiła, że pan Oka..rnos..bros...dos..eee - jąkała się. Niestety wiedziałam o kogo chodzi i wcale nie byłam tą wiedzą zachwycona.
- Okeanos? - podsunęłam jej.
- Tak! Właśnie! No więc mówiły, że będzie zadowolony, że mnie złapały. Chyba myślały, że ty to ja. Muszą mieć okropny wzrok....
W pełni się z nią zgodziłam. Ja byłam brunetką o czarnych jak noc włosach i niebieskich oczach, zaś Ashley była blondynką mającą czerwone tęczówki ( niewątpliwie niezamierzony prezent od tatusia - Aresa ), ogromny temperament i niezwykle wybuchowy charakter. Ja również nie byłam cichą osobą, ale to przyjaciółki było mi daleko. Umiałam zachować spokój nawet w takich sytuacjach jak ta, wiedziałam kiedy wypada się odezwać a kiedy nie. Mimo to i tak bardzo często mówiłam co mi ślina na język przyniosła, a potem żałowałam.
- Więc... - kontynuowała wyrywając mnie z zamyślenia. - wyjaśniłam im, że nie jestem tobą a jedna z nich wyjęła z kieszeni... Harpie mają kieszenie? Z resztą nieważne. Wyjęła twoje zdjęcie, na prawdę nie mam pojęcia skąd je miała. Przyjrzała mi się uważnie i najzwyczajniej w świecie, nagle mnie puściły. Chyba uznały, że nie jestem warta uwagi. Głupie krowy...Pff... Wpadłam na Coll'a a on pomógł mi dojść do siebie po upadku. Powiedział, że pracuje dla jakiegoś niezwykle wpływowego boga i zabrał mnie do niego. Pamiętam tylko oczy w których przelewała się morska piana. I to tyle. Od tamtego czasu czułam się dziwnie, potem pojawiłaś się ty i sama wiesz co dalej...
- Jesteś wolna. - puściłam ją. - Dzięki za pomoc.
Odwróciłam się plecami i chwyciłam za klamkę, zupełnie zapominając o jakichkolwiek środkach ostrożności. Poczułam uderzenie w tył głowy. Mimo bólu, bębniącego w czaszce odwróciłam się w kierunku dziewczyny. Spojrzałam w jej czerwone tęczówki w których ponownie zaświtało szaleństwo. Coś się z nią działo. Coś niedobrego. Znów się zamachnęła. Wierzchem ręki odbiłam jej pięść, zmierzającą w kierunku mojej twarzy. Drugą ręką zerwałam z szyi naszyjnik. Nie serduszko. Ono nadal tkwiło spokojnie pod moją bluzką. Medalik z czaszką, ten srebrny. Kopię naszyjnika Dylana. W mojej dłoni rozwinął się miecz ze stygijskiego żelaza. Nieuzbrojona dziewczyna wycofała się pod ścianę. Przytknęłam ostrze do jej krtani. W mojej głosie nadal nieznośnie dudniło.
    W takim stanie zastał nas Chris, zaniepokojony moją długą nieobecnością. Zawołał do środka jednego z synów Apollina, który zajął się Ashley. Zachichotała histerycznie, niemal psychicznie. Wycofałam się z pokoju w asyście Christophera.
- I?- zapytał zaciekawiony.
- Muszę pobyć sama. - wyszeptałam ślepo wpatrując się w bardzo interesującą ścianę, naprzeciwko mnie.
- Tak źle? - spytał zaniepokojony, zakładając ręce na piersi i przyglądając mi się uważnie. Mimo iż ja nie spoglądałam na niego, czułam jego wzrok na sobie.
- Idę do pokoju. - powiedziałam, udając, że nie usłyszałam pytania.
- Hej. - zagadnął, łapiąc mnie za ramię gdy przechodziłam obok niego.
- Co? - Spojrzał mi głęboko w oczy.
- Eee...Już nic. - mruknął odchodząc.
         Zmarszczyłam brwi i ruszyłam do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku, puściłam rock'a gdzieś w tle i starałam się połączyć fakty. Nagle dostałam olśnienia.
          Podczas ataku na siedzibę, zaobserwowałam, że wszystkie stwory są morskiego pochodzenia. Myślałam, że to Posejdon, ale myliłam się! Harpie chciały zabrać Ashley do Okeanosa, myląc ją ze mną! A ona ze spotkania z jakimś bogiem zapamiętała wyłącznie niebieskie oczy wypełnione morską pianą!
Wszystko powoli układało się w sensowną całość. Okeanos był prastarym bogiem mórz, rządzącym nimi jeszcze przed panowaniem Posejdona. Nadal władał jakąś malutką, niedostępną dla ludzi częścią wód. Mógł więc wysłać na nas morskie stworzenia, aby mnie porwały... Jednak nadal brakowało mi jednego elementu tej zawiłej układanki... Po co chciał mnie porwać? Do czego byłam mu potrzebna?
Szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam do pokoju Chrisa, oddalonego jedynie kilka metrów od mojego. Nie zawracałam sobie głowy pukaniem, wbiegłam do pomieszczenia i zastałam chłopaka leżącego na wznak na łóżku. Widząc mnie natychmiast zerwał się do pionu. Zamknęłam drzwi.
- Co się stało? - spytał zaniepokojony.
- Rozgryzłam to! -  powiedziałam szczęśliwa i niemal podskoczyłam w miejscu. W ostatniej chwili się powstrzymałam. Wszystko cierpliwie mu wyjaśniałam, obserwując zmiany na jego twarzy pojawiające się podczas mojej opowieści. Chłopak jednak nie podzielał mojego entuzjazmu. Podszedł do mnie.
- Nie wiem czy to powód do szczęścia.
- Psujesz mi moje pięć minut. - udałam obrażoną. - Wiem, że sytuacja nie jest najlepsza ale cieszę się, że posunęliśmy się o krok dalej.
- Ja też ale..
- Ale?
Głęboko westchnął, ale nie odpowiedział. Przybliżył się jedynie do mnie, a ja zdziwiona jego zachowaniem zastygłam w bez ruchu. Powoli przybliżył swoją twarz do mojej i przymknął oczy. Nasze usta dzieliły milimetry. Opamiętałam się jednak i gwałtownie odsunęłam. Nadal będąc tyłem do drzwi, otworzyłam je i wycofałam się na korytarz.
- Valent, ja... - powiedział cicho, jednak uciszyłam go ruchem ręki i ruszyłam do swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i zablokowałam klamkę krzesłem. Osunęłam się po ścianie.
Chciał to zrobić. Chciał mnie pocałować...





5 komentarzy:

  1. Super rozdział. Nie inaczej. Mega rozdział. Nie mogę wyjść z podziwu. On ją chciał pocałować. On ją chciał pocałować!!! Ja nie mogę ale się pod jarałam. Jak najszybciej napisz kolejny rozdział. Nie mogę się doczekać na ciąg dalszy. Super się to czyta. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny!!! Czekam na nexta!! ;3 Weny!!! ;* Niby się nie lubili z Chrisem a tu takie rzeczy xD
    ~ Bonia

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak już pisałam rozdział wcześniej nie mam weny na komentowanie ale stosuje się do świętej zasady CZYTAM = KOMENTUJE
    Fajne

    LA.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział :D No ale czemu się nie pocałowali??No ja się pytam?Ja tu taka radocha,że w końcu...No ale w sumie to nawet może i lepiej,żeby trochę go przytrzymać :D Już sama nie wiem xD
    A tak poza tym weny,bo nie mogę się doczekać następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam na telefonie i ńue zawsze mogę dodać kom ale wiedz że to jest super mega hiper zajefajny błog !

    OdpowiedzUsuń

* Nie pisz "fajny rozdział", bo wtedy wiem że go nie czytałeś.
* Możesz zareklamować się pod swoją opinią o rozdziale, nie dodawaj komentarzy typu "Spoko, zapraszam do siebie http://cośtam.cośtam.com/pl"
* Tylko szczere opinie.
* Kocham długie komentarze
* Wejdę w każdy podesłany link do bloga ;)
.